czwartek, 9 grudnia 2010

Kandyzowana skórka pomarańczowa

Ten prezent niestety nie doczeka świąt. Jest tak pyszny, że cały czas chodzę i podjadam. Skórkę bez czekolady zrobiłam do pierniczków a czekoladową do podjadania. Jedna i druga jest niesamowita. Ani trochę nie przypomina kupnych gniotów o smaku domestosa.
Pomysł stąd. 

Skórki pomarańczowe (bez białego, gorzkiego albedo) pokroić na centymetrowe paski. Dodatkowo jedną całą pomarańczę pokroiłam w plastry, dla urozmaicenia.
Wszystko zalałam gorącą wodą i gotowałam 15 minut.
Odcedziłam. W rondelku wymieszałam szklankę wody ze szklanką cukru. Zagotowałam do rozpuszczenia się cukru. Wrzuciłam paski i plastry pomarańczy, gotowałam na małym ogniu, aż stały sięłprzezroczyste, a woda prawie wyparowała. Wyłożyłam na kratkę i pozostawiłam na noc do wyschnięcia. Na drugi dzień roztopiłam dobrą, gorzką czekoladę (min. 70%), maczałam w niej skórki i odkładałam na papier do całkowitego zastygnięcia. Jak sobie pomyślę, ile skórek w życiu wyrzuciłam, to mnie skręca. Nigdy więcej!!!

3 komentarze:

Karolina pisze...

Cos zdecydowanie dla mnie. Pytanie, czy chce mi sie to robic na prezenty, czy tylko dla siebie? ;)

Anonimowy pisze...

Te proporcje są liczone na ile sztuk pomarańczy? Pozdrawiam serdecznie, Kasia

Jedynka pisze...

witaj Kasiu, ja miałam skórki z 4 szt i jedną całą, pokrojoną w plastry. Jeśli masz większa ilość musisz podwoić tak, aby skórki były przykryte syropem
pozdrawiam